Jesteśmy kilka dni po egzaminie mistrzowskim w zawodzie kamieniarz. Prawdopodobnie był to pierwszy egzamin w tym zawodzie, który odbył się w Strzegomiu. Uwierzcie, że emocji nie brakło u zdających i egzaminowanych.
Do egzaminu przystąpiło czterech śmiałków z całej Polski. Nie spodziewałem się tak wysokiego poziomu prac praktycznych i odpowiedzi na moje podchwytliwe pytania. Widać, że wszyscy przejęli się bardzo.
O czym musieli opowiadać przed komisją zdający? O deterioracji, o wodzie i kamieniu, o ściskaniu i zginaniu kamienia, o rodzajach dłut, o tym co wpływa na efektywność cięcia tarczami diamentowymi, o układach brukarskich, o anizotropii skał, o wapieniu pińczowskim, o segmentach ściernych i wiele, wiele innych...
Gratuluję nowym mistrzom.
Pierwsze koty za płoty. Myślę, że pierwszy (pierwszy w Strzegomiu egzamin), nie oznacza ostatni. Wręcz przeciwnie, niniejszym zapoczątkowaliśmy nowy "rozdział" pt. "Egzaminy mistrzowskie i czeladnicze".
OdpowiedzUsuńRównież tak myślę. Warto przywrócić kamieniarstwu jakość prawdziwego rzemiosła. Potwierdzenie kwalifikacji jest jednym z koniecznych punktów. Chciałbym, aby na cmentarzach były regulaminy bardziej restrykcyjne i nie dopuszczały do montażu nagrobków kogokolwiek.
UsuńWiele jednak widzę wypadków spowodowanych złym montażem. Trzeba temu zaradzić.